środa, 14 kwietnia 2021

The Beatles - "With The Beatles" (1963)

 


Wkrótce po wydaniu debiutanckiego Please Please Me wokół Beatlesów wybuchło prawdziwe szaleństwo. Trzy najnowsze wtedy single zespołu: From Me To You, She Loves You i I Want To Hold Your Hand z łatwością podbiły listy przebojów dając początek zjawisku zwanemu beatlemanią. Kawałki te do dziś zupełnie zasłużenie cieszą się dużą popularnością i są jednymi ze znaków rozpoznawczych Czwórki. Oczywiście takie zamieszanie sprawiło, że zespół miał w swoim kalendarzu prawdziwe zatrzęsienie dat koncertów, wywiadów i innych wydarzeń. Rzecz jasna nie stwarzało to gruntu sprzyjającego komponowaniu, czy nagrywaniu płyt, jednak Epsteinowi udało się gdzieś upchnąć czas na sesje w studio, dzięki czemu młodzieńcy mogli nagrać i wydać swój drugi krążek jeszcze w 1963 roku.

Przeglądając dziś fora internetowe nie jest trudno natknąć się na opinie przedstawiające With The Beatles jako krok w tył względem debiutu. Ja natomiast uważam tę płytę za lepszą od pierwszej właściwie na każdym polu. Zespół brzmi tutaj nieco bardziej energetycznie i pewnie, trema i niepewność wyczuwalne na Please Please Me zupełnie uleciały, zwalniając miejsce zaraźliwemu entuzjazmowi. Najważniejsze jednak jest to, że zaprezentowane tutaj autorskie utwory przedstawiają się naprawdę fantastycznie. 

Na szczególne wyróżnienie zasługuje Paul, który napisał najlepsze na albumie All My Loving. Piękna, nośna melodia oparta na jazzujących akordach na długo zostaje w pamięci. Genialnie wypadają też przeszywające harmonie rozpoczynające się gdzieś w połowie utworu. Jednak rzeczą, którą łatwo przeoczyć, jest partia gitary rytmicznej Johna. Zagrana przez muzyka triolami stanowi nie tylko niemałe techniczne wyzwanie, ale też doskonale dopełnia uczuciowy wokal McCartneya. Przy okazji With The Beatles po raz pierwszy jako kompozytor zaprezentował się wreszcie najmłodszy w zespole George przynosząc Don't Bother Me. To naprawdę bardzo solidne świadectwo kiełkującego w muzyku talentu, melodia niewiele ustępuje piosenkom jego kolegów, a sam kawałek jest intrygującą zmianą nastroju w zestawieniu z ich raczej optymistycznymi w wymowie utworami. Mimo godnej konkurencji na moje ucho John znowu wypada najkorzystniej spośród Czwórki, co jest typowe dla wcześniejszego okresu twórczości zespołu. Otwierające krążek It Won't Be Long od razu przykuwa uwagę, a świetny mostek mógłby sam w sobie być oddzielnym utworem. Mam wielką słabość do następnego w kolejności All I've Got To Do. W tej krótkiej balladzie Lennon świetnie naśladuje wolniejsze kawałki spod znaku Motown i popularnych w tamtych latach żeńskich grup wokalnych. Prawdziwą perełką jest natomiast przedostatnie na płycie Not A Second Time. To przykład jednej z tych urzekających barokowych melodii o molowym brzmieniu, z których muzyk zasłynie w następnych latach. Całość zmyślnie wzbogaca partia pianina zagrana przez George'a Martina. Niestety pośród umieszczonych na płycie autorskich kompozycji znaleźć można też jeden niewypał - dostarczone przez Paula Hold Me Tight. Nie jest to w żaden sposób słaby utwór, ale niestety brzmi dość nijako w zestawieniu z pozostałymi.

With The Beatles wypada też świetnie pod względem coverów. Muzykom udało się tym razem wybrać dużo ciekawsze i bardziej zróżnicowane kawałki. Najczęściej wracam do You Really Got A Hold On Me, Please Mister Postman i Money (That's What I Want). W przypadku tego pierwszego, ballady Smokey Robinsona, mamy do czynienia z pięknymi, trzyczęściowymi harmoniami zespołu. Drugi wyszczególniony cover to udana interpretacja urokliwej piosenki żeńskiej grupy wokalnej The Marvelettes, a zamykające płytę Money jest podobnym do Twist And Shout energetycznym zastrzykiem rock and rolla. Pozostałe covery też brzmią doskonale w rękach Beatlesów i nie znajduję w nich nic, co obniżałoby poziom.

Druga płyta zespołu stanowi zdecydowany krok naprzód pod względem zarówno ogólnej jakości własnych kompozycji, jak i zaprezentowanych coverów. Słuchając albumu ciężko uwierzyć w to, że powstał w takim pośpiechu. Mimo wszystko Beatlesi nie pokazali tu jeszcze wszystkiego na co ich stać i znowu zostawili po sobie trochę niedosytu.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz